Z pasji czerpię najwięcej zdrowych dawek szczęścia
Mówi się, że „jeżeli nie masz pasji to znaczy, że marnujesz swój czas”.
Co myślisz o tym stwierdzeniu?
Nie do końca się z tym zgadzam, bo doświadczyłam czasu bez pasji i nie powiedziałabym, że go zmarnowałam! Z perspektywy czasu to wyglądało jak poczekalnia na sprawdzenie, co mnie najbardziej interesuje, z czego czerpię największą radość i tak doszłam do pewności, że z florystyki i śpiewania czerpię najwięcej zdrowych dawek szczęścia.
Co Ci się najbardziej podoba w Twojej pasji i dlaczego?
To na pewno świeżość, kolory, piękno natury i fakt, że żadna kompozycja kwiatowa nie wymaga idealności, przyroda sama nadaje kształty, a efekt zawsze cieszy oko. Każda kompozycja rozpoczyna się w myślach i to już jest to, co mi się podoba w mojej pasji. Zanim jeszcze powstanie wizja, mój mózg pracuje innymi trybami niż te zawodowe, cyferkowo-podatkowe, ścisłe i wymagające. Właśnie za przekierowanie myśli w innym kierunku, jestem mojej pasji najbardziej wdzięczna.
Czy Twoja pasja pomaga Ci w jakiś sposób w Twojej w pracy? Jeśli tak, to w jaki?
Potrzebuję pasji jak powietrza dla osiągnięcia równowagi, zwłaszcza w natłoku myśli, z jakimi mierzę się zawodowo. Gdybym nie miała takiej myślowej odskoczni od codziennych obowiązków, chyba bym oszalała. Niestety hormonów szczęścia w tabletkach nie znajdziecie w żadnej aptece. To pasje je produkują. Z dobrym nastrojem lepiej się pracuje, więc księgowości czy podatkom można nadać pogodniejszy wyraz. Bardzo lubię nie tylko otrzymywać kwiaty, ale i nimi obdarowywać – mnie to bardzo cieszy i widzę, że w pracy jest wiele uzdolnionych florystycznie osób, a to integruje i współpraca staje się o niebo lepsza. Plusem pasji jest też to, że poznajemy ludzi w pracy z zupełnie innej strony, a w trudne czasem relacje i sytuacje służbowe wnoszą one tyle, ile mamy w sobie tej radości - właśnie pochodzącej z dodatkowych zainteresowań.